Opłatek odpowiedzialnych za edukację - wystąpienie Prezes KIAK Pani Haliny Szydełko
  • Rzeszów, 7.01.2011r.
  • Halina Szydełko Prezes Zarządu KIAK

     Witam serdecznie członków Akcji Katolickiej oraz pedagogów z naszej diecezji. To dobrze, że raz do roku możemy się wspólnie spotkać, zwłaszcza że wśród członków naszego stowarzyszenia są również nauczyciele. Chcielibyśmy aby było ich jak najwięcej, ponieważ to właśnie nauczyciele mają ogromny wpływ na młode pokolenie. Misją Akcji Katolickiej jest formacja, a rozpocząć ją trzeba jak najwcześniej. Właśnie pracując z dziećmi i młodzieżą. Nie jest to łatwa praca. Nauczycieli nie trzeba o tym przekonywać. Wiele na ten temat mogli by powiedzieć kapłani, którzy są wręcz atakowani przez młodzież. Dziś młodzi ludzie nie przypominają, nas kiedy byliśmy w ich wieku. Za czasów naszej młodości,  jeśli ktoś nie miał dla nauczyciela szacunku, to przynajmniej się go bał.  Teraz już nikt nikogo się nie boi. Z szacunkiem też różnie bywa. Idee liberalizmu miały w tym znaczący udział. Według tej ideologii nie ma prawdy absolutnej, każdy ma prawdę na własny użytek. Nie ma też autorytetów. Każdy jest autorytetem sam dla siebie.  Tak więc nauczyciel nie jest już autorytetem. Ale nie jest nim już także kapłan. Czasami nie są nimi również rodzice. A skoro nie ma autorytetów, to brak punktu odniesienia. Łatwo się pogubić.

     Nie można oczywiście generalizować. W listopadzie tego roku miałam przyjemność uczestniczyć w Przeglądzie Pieśni Patriotycznej który odbywał się w Krakowie. To była piękna uroczystość. Jeden z organizatorów na koniec koncertu powiedział, że jeśli mamy taką młodzież, to jeszcze Polska nie zginęła. Trzeba się z tego cieszyć, ale też trzeba dostrzegać zło, które jest obecne w naszych szkołach. A przede wszystkim trzeba dostrzegać jego przyczyny. To złe zachowanie skądś się wzięło. Ktoś ukształtował młode pokolenie.

     Kryzys rodziny miał zdecydowanie w tym znaczący udział. I zanim zaczniemy narzekać trzeba uderzyć się w piersi. Brak czasu dla dzieci z jednej strony, a z drugiej zaspakajanie wszelkich zachcianek dziecka. Może to odreagowanie czasów komunizmu, bo my tego nie mieliśmy. Oczywiście dotyczy to środowisk zamożnych. Pamiętać należy o tym, że spora grupa to ludzie biedni i nie można w tym przypadku mówić o zaspakajaniu zachcianek, bo te dzieci są często po prostu głodne. Myślę, że to wielki wielki wstyd dla społeczeństwa, że w XXI wieku w środku Europy są jeszcze głodne dzieci.

     Mówiąc o przyczynach zła zaczęłam od rodziny, bo to rodzina powinna kształtować młodego człowieka i bronić go przed wszelkimi zagrożeniami, których nie brakuje. Wystarczy wymienić media. Przedstawiają wypaczony obraz świata. Patologia ukazywana jest jako normalność. A jest to tak powszechne, że powstaje i utrwala się fałszywy obraz rzeczywistości. Moi znajomi, praktykujący katolicy, opowiadają, że ich dzieci które również chodzą do kościoła i czują się katolikami, przekonują ich że homoseksualizm jest normalnością i trzeba uszanować to że ktoś jest odmiennej orientacji. Tak więc media zrobiły swoje. Jeszcze jak spojrzymy na skład naszego parlamentu, kto w nim zasiada, to naprawdę jest się czego bać. Dlatego potrzebna jest Akcja Katolicka. I tu pojawia się pytanie o cel jej działania. Myślę, że aby dać wyczerpującą odpowiedź na pytanie czym powinna zajmować się Akcja Katolicka, należy sięgnąć do historii i zadać sobie inne pytanie – w jakim celu powstała. Akcja Katolicka była odpowiedzią na zagrożenia jakie pojawiły się wraz z rewolucją francuską, która była nie tylko rewolucją społeczno – polityczną, lecz również światopoglądową. Zmieniła stosunek człowieka do Boga. Kiedyś Bóg był najważniejszy. Później człowiek znalazł się obok Boga. Teraz to człowiek jest najważniejszy, a dla Boga pozostaje jeszcze odrobina miejsca. Czy przyjdzie czas, że Bóg będzie już niepotrzebny? Myślę, że dla niektórych ten czas już przyszedł. To był powolny proces, prawie niezauważalny. Ale coraz częściej słyszymy o katolickiej sekcie, która próbuje narzucić społeczeństwu swoją wizję świata i dziwne prawo moralne, które nie przystaje do dzisiejszej rzeczywistości. Można bezkarnie ośmieszać naszą wiarę, równocześnie nawołując do poszanowania i tolerancji wobec wyznawców innych religii oraz ateistów, czyli ludzi wierzących, bo oni wierzą w to, że Boga nie ma.  Niestety, często powtarzane teorie ludzie zaczynają przyjmować za prawdziwe, zaczynają je akceptować. Słyszymy zatem, że każda religia jest równie dobra i  nie ważne w jakiego boga się wierzy. Ważne aby być dobrym człowiekiem, a to czy wierzy się w Boga chrześcijan, muzułmanów, czy może też przyjmuje się zasady buddyzmu, hinduizmu, to naprawdę nie ma znaczenia. Tymczasem trzeba przypomnieć sobie pierwsze przykazanie dekalogu : „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną”. I koniec dyskusji o buddyzmie, islamie czy innych religiach.

     Jeśli ktoś interesuje się historią, a z przykrością trzeba stwierdzić, że takich ludzi jest coraz mniej, może się dowiedzieć jakie były przyczyny upadku cesarstwa Rzymskiego. Było ich z pewnością wiele : przerost terytorialny, gigantyczne koszty wojen, zaprzestanie podbojów, przywleczona z Persji zaraza, napór ludów barbarzyńskich, niewolnictwo. Jednak jedną z najistotniejszy przyczyn był rozkład moralny. Cesarz Konstantyn Wielki w Chrześcijaństwie widział siłę, która może skonsolidować i zjednoczyć imperium. W 313 roku wydał Edykt Mediolański dający wolność wyznania chrześcijanom. Dla Cesarstwa było już jednak za późno. Ale nowa cywilizacja, Europejska, wyrosła właśnie na korzeniach chrześcijańskich. Obawiam się, że za wiele lat, a może całkiem niedługo, będziemy zastanawiali się nad przyczynami upadku cywilizacji Europejskiej. To dzieje się na naszych oczach.  Wszyscy to widzimy, a jednocześnie nie wyciągamy z tego żadnych wniosków.       

     Pamiętamy sprzed pół roku, uroczystości związane z przejęciem polskiej prezydentury w Unii Europejskiej – koncerty, fajerwerki, przemówienia. Nasuwa się pytanie : Co właściwie świętujemy? Europa coraz bardziej podzielona, kolejne kraje Europejskie pogrążają się w kryzysie, do tego zamieszki na tle etnicznych jak choćby ostatnio w Wielkiej Brytanii,  a tu atmosfera festynu. Chciałoby się raczej powiedzieć : „Ciszej nad tą trumną”.

     Drastyczny spadek urodzeń wśród mieszkańców Europy, a zarazem znaczny przyrost naturalny wśród ludności napływowej – wyznawców innych religii. Czy trudno się domyślić czym to grozi? Zapewne zwolennicy tolerancji podnieśliby larum, że nie możemy w ten sposób postrzegać Europy. Każdy ma prawo do własnej religii. Tylko czy w następnych pokoleniach, kiedy znajdziemy się w mniejszości, będziemy mieli prawo do wyznawania własnej religii? I czy będziemy mieli jeszcze własną religię? A tolerancja też ma swoje granice. Kończy się tam gdzie zaczyna się akceptacja zła. Wydarzenia w Londynie sprzed kilku miesięcy pokazały do czego prowadzi taka tolerancja. Nie można użyć armatek wodnych i gumowych naboi, bo to godzi w prawa człowieka. Tymczasem hordy bandytów napadają ludzi w ich domach, okradają sklepy i dewastują miasto. Czy na tym polega tolerancja?

     Nie podoba nam się parlament, rząd, prezydent, nie podoba nam się władza lokalna, ale ktoś ich wybrał. Zapewne w większości katolicy.

     Na półkach sklepowych wszechobecna pornografia. Ktoś ją kupuje. Czy są to tylko ludzie niewierzący? Na wielu osiedlach agencje towarzyskie. Kto tam chodzi? Czy nie mężowie, ojcowie z katolickich rodzin? A pijani kierowcy? Czy oni nie chodzą do Kościoła? Więc jaka jest nasza wiara? Ilu katolików czytało kiedykolwiek Pismo Święte?

     W jednej z polskich komedii ksiądz chodził po wsi i zadawał pytania : Ilu było Ewangelistów, Jakiej narodowości był Matka Boża. Odpowiedzi były zabawne, jak to w komedii. Obawiam się jednak, że gdybyśmy przeszli się po naszych osiedlach i zadali podobne pytania, to odpowiedzi nie byłyby lepsze. I nie byłoby to już takie śmieszne.

     Teraz, więc odpowiedzmy sobie na pytanie : Czy Akcja Katolicka jest potrzebna? Była potrzebna kiedy pojawiły się nowe prądy myślowe, będące podstawą dwóch systemów : liberalizmu – kapitalistycznego oraz materializmu – komunistycznego. Czy te zagrożenia minęły? Z całą pewnością nie.

     Ktoś powie, są przecież kapłani to oni mają troszczyć się o Kościół. Czy tylko oni? My wszyscy tworzymy Kościół i my wszyscy jesteśmy za niego odpowiedzialni. Kapłani wciąż przypominają, że trzeba żyć zgodnie z zasadami naszej wiary, ale to do nas należy, aby pokazać, że tak żyć można, że nie powinno się ulegać propagowanemu przez media wygodnemu stylowi życia, bez zasad i bez zobowiązań, gdzie mamy same prawa i żadnych obowiązków. Wspomnę choćby domaganie się niektórych środowisk, aby w świetle prawa uznać związki nieformalne tzw. konkubinaty. Powstaje pytanie – A w imię czego? Ci ludzie nie chcą połączyć się ze sobą nie tylko przed Bogiem ale i przed prawem. Nie chcą nawet zawrzeć umowy cywilnoprawnej, jaką jest ślub cywilny. Dlaczego zatem domagają się praw skoro nie godzą się na żadne obowiązki?

     Myślę, że właśnie teraz potrzebna jest żywa i autentyczna Akcja Katolicka. Nie jeszcze jeden dodatek do wykazu ruchów i organizacji kościelnych istniejący na papierze, aby można się było wykazać podczas wizytacji parafii, ale grupa faktycznie działających ludzi, rozumiejących sens i charyzmat Akcji Katolickiej.      

     Istotnym elementem jest również ścisła współpraca z hierarchią kościelną. Wymaga to gotowości Akcji Katolickiej poddania się kierownictwu biskupa oraz włączenia się w pracę Kościoła lokalnego, którego część stanowi. A zatem kreatywność jest mile widziana, ale świeccy nie powinni działać bez wiedzy i aprobaty Asystenta Kościelnego. Tymczasem niedawno słyszałam opinię, że konsultowanie z Asystentem Kościelnym w parafii oraz z biskupem w diecezji każdej podjętej inicjatywy jest ubezwłasnowolnieniem świeckich. To złe podejście do tematu. Nie chodzi przecież o kontrolę ale o współdziałanie. Nie można tego traktować jako ograniczenia, ale wręcz przeciwnie, jako przywilej.  Akcja Katolicka jako urząd w Kościele ma publiczne uznanie przez Kościół a zatem nie może działać bez wiedzy hierarchii kościelnej. Wszelkie nasze działania znane są hierarchii ale zarazem legitymowane przez nią. Dzięki temu stajemy się wiarygodni. Oczywiście każdy członek Kościoła ma prawo wypowiadać publicznie swoje przekonania, nie pytając nikogo o zdanie, ale wtedy działa jedynie we własnym imieniu.

     Główna i podstawowa działalność Akcji Katolickiej odbywa się w parafii. Jest ona odpowiedzią na potrzeby środowiska. Pamiętać należy, że Akcję Katolicką charakteryzuje trwałość działania. A zatem będzie to systematyczna praca dotycząca formacji członków, prowadzona między innymi w oparciu o książkę formacyjną, jak również rekolekcje, pielgrzymki, spotkania modlitewne. Będą to również konkretne działania kierowane nie tylko do członków stowarzyszenia, ale podejmowane na rzecz wszystkich członków Kościoła, a także osób będących poza Kościołem.

     Z informacji jakie napływają do Zarządu Krajowego, między innymi w rocznych sprawozdaniach ale również w tych przekazywanych do biuletynu oraz na stronę internetową wynika, że z pracą formacyjną nie jest źle, trochę gorzej jest z działaniem. A przecież nie formujemy się tylko dla siebie. Naszym celem jest ewangelizacja. Powinniśmy zatem docierać do innych. Niech to będą nawet drobne sprawy : działalność charytatywna, świetlice parafialne, ale również członkowie Parafialnych Oddziałów powinni włączać się życie społeczne np. kandydując do Rady Osiedla. Można również podjąć współpracę z sąsiednim Parafialnym Oddziałem, albo nawet znajdującym się w innej diecezji, na drugim końcu kraju. Nic nie stoi na przeszkodzie aby taka współpraca została nawiązana z parafiami z innych krajów – Włoch, Hiszpanii, Malty, czy Argentyny. Może to być zarówno współpraca na poziomie parafii jak i diecezji. Można zaprosić członków AK z tych krajów, przyjąć ich w swoich domach, a następnie wysłać naszych członków do nich. Sądzę, że takie spotkania byłyby bardzo twórcze. Wymiana doświadczeń, obserwowanie działania innych może być bardzo pouczające.

     Na szczeblu Instytutu Diecezjalnego nasza działalność ma inny wymiar. Będzie to nie tylko koordynacja pracy i wspieranie Parafialnych Oddziałów, ale również promocja stowarzyszenia. Akcji Katolickiej wciąż jeszcze nie ma w wielu parafiach. Trzeba podejmować wysiłek aby zachęcać do powoływania kolejnych Parafialnych Oddziałów. Jest to zadanie dla diecezjalnego Zarządu.

     Trzeba pamiętać również o tym, że nasze stowarzyszenie istnieje także w wymiarze krajowym oraz międzynarodowym. Dlatego zachęcam do zapoznawania się z tym co dzieje się w innych diecezjach, uczestniczenia w ich uroczystościach oraz włączania się do ogólnokrajowych inicjatyw. Musimy zrozumieć, że nasza siła jest jedności. Jesteśmy obecni w całym kraju, mamy wszędzie swoje struktury poprzez które możemy wiele zdziałać. A jednak tego nie wykorzystujemy. Podczas ostatniej powodzi jeden z członków AK archidiecezji krakowskiej pragnął udostępnić dzieciom z zalanych terenów swój dom w Szczawnicy. Mógł przyjąć kilkadziesiąt osób. Ogłoszenia ukazały się na naszej stronie internetowej, dzwoniliśmy do prezesów. Nikt się nie zgłosił. Nie dlatego, że nie było potrzebujących, ale dlatego, że wciąż jesteśmy mało operatywni i nie potrafimy wykorzystywać struktur stowarzyszenia.

     Mówiąc o wymiarze krajowym trzeba wspomnieć naszą krajową Pielgrzymkę na Jasną Górę. Wciąż jest nas za mało. Nasi członkowie udają się na Jasną Górę z innymi grupami i przy innych okazjach. Trudno tego nie zrozumieć. Jednak jeśli jest tak co roku i jeśli ktoś nigdy jeszcze nie znalazł czasu i ochoty aby udać się na Jasną Górę wraz z Akcją Katolicką, to trzeba zadać sobie pytanie czy identyfikuje się jeszcze z naszym stowarzyszeniem.

     Chcielibyśmy na przyszły rok zaprosić na naszą pielgrzymkę przedstawicieli włoskiej Akcji Katolickiej. Tylko przyznam, że trochę się obawiam porównania. Podczas spotkania włoskiej Akcji Katolickiej w Rzymie, wypełniony był cały pl. Świętego Piotra. Kiedy zobaczą naszych uczestników pielgrzymki, to marnie wypadniemy w tym porównaniu. Zapytają : Gdzie jest te 26 tysięcy? I będzie wstyd. Dlatego trzeba jednak zmobilizować naszych członków i gości zaprosić. Kontakty międzynarodowe są dla nas również bardzo ważne. Dlatego też zdecydowaliśmy się kandydować do władz FIAC-u i po wygranych wyborach, weszliśmy w skład międzynarodowego Sekretariatu.

     Nasza obecność tam jest potrzebna. Reprezentujemy kraje Europy Wschodniej i mamy realne możliwości, aby zainicjować powstanie AK w krajach sąsiednich. Mówię o realnych szansach, ponieważ udało nam się to już na Ukrainie. Wraz z przedstawicielami Krajowego Zarządu, byliśmy we Lwowie w maju tego roku. Owocem tego sympozjum, w którym udział wzięła również przedstawicielka FIAC-u pani Maria Grazia Tibaldii z Rzymu, było reaktywowanie Akcji Katolickiej w archidiecezji Lwowskiej przez abp Mieczysława Mokrzyckiego, który ogłosił to podczas uroczystej Mszy Świętej w Katedrze Lwowskiej. Kolejne spotkanie przedstawicieli laikatu z Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Litwy, Słowacji, planujemy odbyć w Polsce.

     Nasza obecność w międzynarodowych strukturach AK jest potrzebna również po to, aby uwrażliwiać inne kraje na to co jest dla nas ważne. Podczas obrad słyszymy wciąż o problemach Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej. Mówi się o trudnościach ekonomicznych i prześladowaniach religijnych. Wiele czasu poświęca się trudnej sytuacji Ziemi Świętej. To wszystko jest ważne. Jednak niewiele mówi się o Europie i jej problemach. Laicyzacja, życie bez wartości, odchodzenie od wiary – to są dzisiejsze problemy Europy i temu należy poświęcić uwagę. Kiedy o tym wspomniałam, z rezerwą przyznano mi rację, dopisując i te zagadnienia do spraw priorytetowych. Szczęśliwie się złożyło, że po kilku dniach od naszej debaty na ten temat, Ojciec Święty Benedykt XVI wezwał do rechrystianizacji Europy. To znaczy, że mamy rację, a nasze myślenie jest zgodne z myślą papieską.

     I już na koniec pragnę wezwać nas wszystkich do odpowiedzialności. Powierzono nam ważną misję w Kościele i kiedyś przyjdzie się z tego rozliczyć. Nie przed Radą czy Komisją Rewizyjną ale przed Bogiem. Znamy przypowieść o talentach. Czy dobrze je wykorzystaliśmy? A może leżą sobie spokojnie zakopane, a my czekamy na lepsze czasy. Trzeba zapytać o naszą gorliwość. Na którym miejscu jest Bóg? Czy traktuję Akcję Katolicką na serio, zwłaszcza jeśli pełnię w niej jakąś funkcję.

     Nasz patron bł. Stanisław Starowieyski, którego 70 rocznicę śmierci w tym roku obchodzimy pisał : „gdy się już ma stan jakiś obrany i gdy nie ma możliwości go zmienić, należy tak urządzić, ażeby w pokorze ducha służyć, to co można i co jest obowiązkiem najlepiej spełniać i przez to podobać się Bogu”.      

     I tego nam wszystkim życzę w Nowym 2012 Roku i wszystkich następnych.

Prezes KIAK Pani Halina Szydełko 

Zmieniony ( 28.01.2012. )